Podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, Maciej Bando, w wywiadzie dla Reutera przyznał, że Polska będzie potrzebować przedłużenia przepisów, które pozwalają na wsparcie elektrowni węglowych do 2028 roku. Decyzja taka ma być uzasadniona tymczasem budowy pierwszej elektrowni jądrowej, a w związku z tym, produkcja energii wciąż odbywać się będzie z wykorzystaniem węgla.
„Nie mam wątpliwości co do tego, że elektrownie węglowe są niezbędne w naszym systemie, dopóki nie zostaną naturalnie zastąpione przez elektrownie atomowe” – podkreślił Bando, który pełni także funkcję pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
Podsekretarz stanu zwrócił również uwagę na to, że Polska powinna skorzystać z faktu, iż inne duże kraje Unii Europejskiej starają się uzyskać zgodę na dotowanie innych źródeł energii, jak na przykład Niemcy w przypadku elektrowni gazowych. „To jest moment, w którym, poprzez jednoczenie się, wszystkie zainteresowane strony mogą przesunąć te terminy” – dodał Bando.
Agencja Reuters przypomniała, że nowy rząd Polski dąży do przyspieszenia procesu przejścia na energię o niskiej emisji dwutlenku węgla. Obecnie bloki węglowe dostarczają 60% energii elektrycznej, a Warszawa planuje zbudować swoją pierwszą dużą elektrownię jądrową do 2033 roku.
Na reakcję Komisji Europejskiej na wniosek Reutera nie trzeba było długo czekać, gdyż agencja nie otrzymała odpowiedzi.
Bando podkreślił również, że Polska nie będzie musiała rozbudowywać pływającego tankowca FSRU do regazyfikacji skroplonego gazu ziemnego, który ma zostać zbudowany w Gdańsku przed 2030 rokiem, ze względu na spadek popytu na paliwo.
„Na podstawie analizy przygotowanej przez Gaz-System, badającej obecne i przyszłe zapotrzebowanie na gaz, nie widzimy potrzeby budowy lub instalacji drugiego bloku” – wyjaśnił Bando.
Źródło: Energetyka24